Prawo i Sprawiedliwość różnie argumentowało za programem wspierania rodzin 500+. Raz, że jest to program pronatalistyczny, potem -gdy dane przestawały się zgadzać - że to program społeczny, że likwiduje biedę itd. Dziś dane są już takie, że nawet pani minister Rafalska zgadza się, że ten program nie jest skuteczny (odnośnie demografii):
https://www.money.pl/gospodarka/500-plus-elzbieta-rafalska-500-zl-to-za-malo-zeby-podniesc-dzietnosc-6399930506237569a.html
W artykule jest też cytowana prof. Kotowska, która mówi tak:
"- Byłam wśród osób, które uważały, że efekt 500+ będzie krótkookresowy, że może zmienić tylko kalendarz urodzeń. I to tych osób, które są już rodzicami jednego czy dwojga dzieci. Potwierdzają to dane o strukturze urodzeń według kolejności urodzenia dziecka."
Też mi się tak wydawało, że ten program przyśpieszy jedynie urodzenia dzieci, które i tak by się urodziły tyle, że później. Dobry wykres jest u pana Mundrego:
https://twitter.com/RafalMundry/status/1120974636693454848
Natomiast Pani minister wypowiada się tymi słowy:
"- Sam program, który charakteryzuje się wypłatą świadczeń, jest niewystarczający. Być może trzeba przeanalizować szczegółowo to, co stanowi barierę do zwiększenia dzietności dla rodzin - mówiła w rozmowie z reporterem TOK FM była już minister rodziny, a obecnie eurodeputowana, Elżbieta Rafalska"
Rozumiecie to? Jest sobie rok 2019, a ona mówi, że "Być może trzeba przeanalizować szczegółowo" program, który działa od kwietnia 2016 r. Kurde, czyli wcześniej nie analizowali? Czy nie analizowali szczegółowo? Zatem wydajemy środki bez wcześniejszych analiz? To po co tę kasę wydajemy? A może się po prostu pomylili?
Więc posłuchajcie hipotezy wisienki: wszystkie dane historyczne pokazują, że to osoby o mniejszych dochodach mają więcej dzieci. Więc jeśli damy ludziom kasę, to będą mniej chętni na posiadanie dzieci. Mało tego, 500 złociszy nie przekona normalnych ludzi, bo - to dopiero szokujące - koszt utrzymania dziecka dzisiaj to więcej niż 500 zł miesięcznie. Zatem może przekonać jedynie tych, którym wydaje się, że 500 zł to dużo, a nawet więcej niż koszt utrzymania dziecka. Trochę przykre.
Zatem sposobem, by zwiększać dzietność, nie są bodźce ekonomiczne, ani żłobki itp. Trzeba odnosić się do innych aspektów podejmowania decyzji. Choć muszę przyznać, że trudno określić jakich. Ale primum non nocere.
Ale chwila, zapytacie: co to ma do PPK? No cóż, wbrew temu co mówi pan Kaźmierczak z WEI, generalnie wydaje mi się, że Ukraińcy nie uratują w długim terminie polskiej gospodarki, a być może będzie to miało jakieś reperkusje. Uważam, że mądrze prowadzone państwo powinno cechować się przynajmniej zastępowalnością pokoleń. Do której nam niestety daleko. Więc trzeba mieć dzieci, które w przyszłości wyrosną na siłę roboczą. Dłuższy wywód dlaczego TUTAJ.
A czy nasi polityce tak prowadza kraj?
pozdrawiam
eagle_cherry
https://www.money.pl/gospodarka/500-plus-elzbieta-rafalska-500-zl-to-za-malo-zeby-podniesc-dzietnosc-6399930506237569a.html
W artykule jest też cytowana prof. Kotowska, która mówi tak:
"- Byłam wśród osób, które uważały, że efekt 500+ będzie krótkookresowy, że może zmienić tylko kalendarz urodzeń. I to tych osób, które są już rodzicami jednego czy dwojga dzieci. Potwierdzają to dane o strukturze urodzeń według kolejności urodzenia dziecka."
Też mi się tak wydawało, że ten program przyśpieszy jedynie urodzenia dzieci, które i tak by się urodziły tyle, że później. Dobry wykres jest u pana Mundrego:
https://twitter.com/RafalMundry/status/1120974636693454848
Natomiast Pani minister wypowiada się tymi słowy:
"- Sam program, który charakteryzuje się wypłatą świadczeń, jest niewystarczający. Być może trzeba przeanalizować szczegółowo to, co stanowi barierę do zwiększenia dzietności dla rodzin - mówiła w rozmowie z reporterem TOK FM była już minister rodziny, a obecnie eurodeputowana, Elżbieta Rafalska"
Rozumiecie to? Jest sobie rok 2019, a ona mówi, że "Być może trzeba przeanalizować szczegółowo" program, który działa od kwietnia 2016 r. Kurde, czyli wcześniej nie analizowali? Czy nie analizowali szczegółowo? Zatem wydajemy środki bez wcześniejszych analiz? To po co tę kasę wydajemy? A może się po prostu pomylili?
Więc posłuchajcie hipotezy wisienki: wszystkie dane historyczne pokazują, że to osoby o mniejszych dochodach mają więcej dzieci. Więc jeśli damy ludziom kasę, to będą mniej chętni na posiadanie dzieci. Mało tego, 500 złociszy nie przekona normalnych ludzi, bo - to dopiero szokujące - koszt utrzymania dziecka dzisiaj to więcej niż 500 zł miesięcznie. Zatem może przekonać jedynie tych, którym wydaje się, że 500 zł to dużo, a nawet więcej niż koszt utrzymania dziecka. Trochę przykre.
Zatem sposobem, by zwiększać dzietność, nie są bodźce ekonomiczne, ani żłobki itp. Trzeba odnosić się do innych aspektów podejmowania decyzji. Choć muszę przyznać, że trudno określić jakich. Ale primum non nocere.
Ale chwila, zapytacie: co to ma do PPK? No cóż, wbrew temu co mówi pan Kaźmierczak z WEI, generalnie wydaje mi się, że Ukraińcy nie uratują w długim terminie polskiej gospodarki, a być może będzie to miało jakieś reperkusje. Uważam, że mądrze prowadzone państwo powinno cechować się przynajmniej zastępowalnością pokoleń. Do której nam niestety daleko. Więc trzeba mieć dzieci, które w przyszłości wyrosną na siłę roboczą. Dłuższy wywód dlaczego TUTAJ.
A czy nasi polityce tak prowadza kraj?
pozdrawiam
eagle_cherry
Komentarze
Prześlij komentarz