A więc stało się! Są już "twarde" dane ile będzie można wyjąć z PPK po przejściu na emeryturę. Źródło jest nie byle jakie, bo jest nim sam były wiceminister, a obecnie wiceprezes PFR Pan Bartosz Marczuk. Pełna "analiza" tutaj:
https://www.o2.pl/artykul/emerytury-po-nowemu-mozna-juz-dzis-sprawdzic-ile-dostaniesz-z-ppk-6359680865331329a
Spójrzmy na ten fragment:
"Policzmy zatem razem. Wróćmy do przywołanego wyżej 25-latka. Aby policzyć nasze przyszłe świadczenie w kalkulatorze podajemy obowiązkowo tylko dwie dane: wiek i wysokość pensji. Jeśli wpiszemy dla naszego 25-latka pensje w wysokości 3500 zł wychodzi nam, że może on liczyć w wieku 60 lat na zgromadzenie kapitału w wysokości 169,4 tys. zł.
Co bardzo istotne kalkulator podaje nam od razu ile odłożyłby nasz ćwierćwiekowy obywatel, gdyby oszczędzał poza PPK. Tu wynik jest już dużo skromniejszy: 48,9 tys. zł. Dzieje się tak dlatego, że gdy wejdzie on do PPK to do odłożonych przez niego blisko 50 tys. zł prawe 37 tys. dołoży firma, 8,6 tys. dorzuci jeszcze państwo."
Oczywiście 50 tys. + 37 tys. + 8,6 tys. nie równa się 169,4 tys., więc należy się domyślić, że różnica jest to zysk z inwestycji. Ale Pan Bartosz porównuje oszczędzanie bez PPK z wynikiem 48,9 tys. bez zysku z wynikiem sumy wkładów do PPK powiększonych o zysk. Klasyczna manipulacja danymi.
Oczywiści każdy rozsądny zapyta, kto dopłaca te 37 tys. i 8,6 tys.? Może marsjanie? Nie, to wyzyskujący pracownika pracodawcy i "budżet" Państwa. Jeśli ci pierwsi naprawdę wyzyskują pracowników - a tak przecież jest, bo ministerstwo pracy i rodziny, z Panem Bartoszem niegdyś na pokładzie musiało podnosić płacę minimalną, bo pracodawcy sami nie podnoszą - to przecież Ci pracodawcy mniej chętnie dadzą podwyżki, bo dla nich wkład do PPK, to dodatkowy koszt pracy. Może więc zmniejszyć się dynamika wzrostu wynagrodzeń.
A budżet skąd dopłaca? Na pewno nie z podatków...
Czy ta analiza jest rzetelna? Pomyślmy. 170 tys.? Niezła kasa, tylko pozostaje o wartość tylu złotówek. O ile analiza uwzględnia zwrot inwestycji i wzrost wynagrodzenia, to nie wspomina o inflacji. Może ją ujmuje dr Marczuk, ale się tym nie chwali. A może po prostu zapomniał? A wypada urealnić te wartości. Tak żeby być fair.
Chyba, że nie ma prognoz inflacji - ktoś może powiedzieć. Właśnie! Pan Borys jak ognia unika wypłat przez ponad 10 lat, bo na rynku nie ma takiego produktu ubezpieczeniowego na dożycie (a gdyby był - zauważa Prezes Borys, to byłby bardzo drogi - ale dla Pana Marczuka takie przeszkody nie istnieją! On mówi wprost o wypłatach przez 30 lat (TRZYDZIEŚCI) od przejścia na emeryturę. Prezes to jedna cienias jest w porównaniu z wiceprezesem.
Przypominam prezesom, co można jeszcze na szybko zrobić, by jeszcze bardziej "uatrakcyjnić" system PPK:
1. zwiększyć dopłatę z budżetu. W tym wypadku sky is the limit. Może 1000 rocznie? Może 5000 rocznie? To dopłaca budżet, więc spokojnie.
2. zmniejszyć liczbę lat wypłat. To znakomicie powiększy stopę zastąpienia.
3. jeszcze więcej wydawać na marketing. Reklamy - taka jak ta na o2.pl, ale powtarzana tysiąckrotnie, może w końcu nauczy tych debili, że to dla ich dobra, do cholery...
eagle_cherry
https://www.o2.pl/artykul/emerytury-po-nowemu-mozna-juz-dzis-sprawdzic-ile-dostaniesz-z-ppk-6359680865331329a
Spójrzmy na ten fragment:
"Policzmy zatem razem. Wróćmy do przywołanego wyżej 25-latka. Aby policzyć nasze przyszłe świadczenie w kalkulatorze podajemy obowiązkowo tylko dwie dane: wiek i wysokość pensji. Jeśli wpiszemy dla naszego 25-latka pensje w wysokości 3500 zł wychodzi nam, że może on liczyć w wieku 60 lat na zgromadzenie kapitału w wysokości 169,4 tys. zł.
Co bardzo istotne kalkulator podaje nam od razu ile odłożyłby nasz ćwierćwiekowy obywatel, gdyby oszczędzał poza PPK. Tu wynik jest już dużo skromniejszy: 48,9 tys. zł. Dzieje się tak dlatego, że gdy wejdzie on do PPK to do odłożonych przez niego blisko 50 tys. zł prawe 37 tys. dołoży firma, 8,6 tys. dorzuci jeszcze państwo."
Oczywiści każdy rozsądny zapyta, kto dopłaca te 37 tys. i 8,6 tys.? Może marsjanie? Nie, to wyzyskujący pracownika pracodawcy i "budżet" Państwa. Jeśli ci pierwsi naprawdę wyzyskują pracowników - a tak przecież jest, bo ministerstwo pracy i rodziny, z Panem Bartoszem niegdyś na pokładzie musiało podnosić płacę minimalną, bo pracodawcy sami nie podnoszą - to przecież Ci pracodawcy mniej chętnie dadzą podwyżki, bo dla nich wkład do PPK, to dodatkowy koszt pracy. Może więc zmniejszyć się dynamika wzrostu wynagrodzeń.
A budżet skąd dopłaca? Na pewno nie z podatków...
Czy ta analiza jest rzetelna? Pomyślmy. 170 tys.? Niezła kasa, tylko pozostaje o wartość tylu złotówek. O ile analiza uwzględnia zwrot inwestycji i wzrost wynagrodzenia, to nie wspomina o inflacji. Może ją ujmuje dr Marczuk, ale się tym nie chwali. A może po prostu zapomniał? A wypada urealnić te wartości. Tak żeby być fair.
Chyba, że nie ma prognoz inflacji - ktoś może powiedzieć. Właśnie! Pan Borys jak ognia unika wypłat przez ponad 10 lat, bo na rynku nie ma takiego produktu ubezpieczeniowego na dożycie (a gdyby był - zauważa Prezes Borys, to byłby bardzo drogi - ale dla Pana Marczuka takie przeszkody nie istnieją! On mówi wprost o wypłatach przez 30 lat (TRZYDZIEŚCI) od przejścia na emeryturę. Prezes to jedna cienias jest w porównaniu z wiceprezesem.
Przypominam prezesom, co można jeszcze na szybko zrobić, by jeszcze bardziej "uatrakcyjnić" system PPK:
1. zwiększyć dopłatę z budżetu. W tym wypadku sky is the limit. Może 1000 rocznie? Może 5000 rocznie? To dopłaca budżet, więc spokojnie.
2. zmniejszyć liczbę lat wypłat. To znakomicie powiększy stopę zastąpienia.
3. jeszcze więcej wydawać na marketing. Reklamy - taka jak ta na o2.pl, ale powtarzana tysiąckrotnie, może w końcu nauczy tych debili, że to dla ich dobra, do cholery...
eagle_cherry
Komentarze
Prześlij komentarz